wtorek, 26 lutego 2013

Podstawy pielęgnacji: oczyszczanie



Witajcie! Przepraszam za brak obecności w ostatnich dniach. Jest to spowodowane rozpoczęciem nowego semestru. Niestety w większość dni mam zajęcia do późna, dużo laboratoriów, w dodatku zaczęłam chodzić na aerobik (blogi fit mnie naprawdę zmotywowały!) i kończy się to tym, że padam ze zmęczenia po powrocie do domu. Mam nadzieję, że już w przyszłym tygodniu się z tym wszystkim oswoję.

Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o drugim kroku w pielęgnacji – oczyszczaniu. Skórę oczyszczamy rano i wieczorem – po demakijażu. Niestety oczyszczanie wieczorne jest przez wiele osób pomijane. Czasem preparat do oczyszczania zastępuje specyfik do demakijażu. Dlaczego oczyszczanie jest ważne? Ponieważ trzeba usunąć pozostałości makijażu jak i preparatu do demakijażu, sebum, pot. Jeśli nie oczyścimy skóry po demakijażu, te substancje mogą utrudniać wchłanianie się kremów, a nawet, w przypadku cer problematycznych, powodować powstawanie zaskórników czy wyprysków. Od kiedy dokładniej oczyszczam twarz wieczorem, zauważyłam u siebie poprawę stanu skóry. Mniej zaskórników i niespodzianek, skóra rano nie wygląda na zmęczoną.

 


















Na rynku jest wiele różnych rodzajów preparatów do oczyszczania: najpopularniejsze żele, nieco mniej  pianki, oryginalne czyściki w formie pasty. Ostatnio twarz oczyszczam pianką Baikal Herbals. Jest bardzo łagodna, przyjemnie, kwiatowo pachnie, jednak muszę się jeszcze chwilę wstrzymać z recenzją. Wcześniej do oczyszczania używałam żelu Sanoflore, który naprawdę polecam! Pod względem zapachu to nadal mój faworyt!

Czy  zawsze pamiętacie o oczyszczaniu skóry? Jakich specyfików używacie?

piątek, 22 lutego 2013

Maseczka peelingująca Luvos



Wiecie, jak bardzo lubię glinki! Na Waszych blogach przeczytałam kilka dobrych recenzji produktów firmy Luvos, więc skusiłam się na początek na maseczki (tego u mnie nigdy za wiele!). Jako pierwszą przetestowałam maseczkę peelingującą z olejkiem z pestek brzoskwini.



Według producenta:

Glinka delikatnie oczyszcza skórę, wnikając głęboko w pory. Olejek z pestek brzoskwini odświeża cerę.

Skład: Aqua, Sorbitol, Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Loess, Glycerin, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Cetearylalcohol, Glyceryl Stearate Citrate, Glyceryl Stearate, Prunus persica Kernel Oil, Cetearyl Glucoside, Bentonite, Salix alba extract, Helianthus Annuus Seed Oil*, Tocopherol (Vitamin E), Maltodextrin, Xanthan, Sodium Hydroxyde, Parfum, CI 77891, CI 77492, CI 77499, CI 77491

Moim zdaniem:

Maseczka zamknięta jest w dwóch saszetkach po 7,5ml. Jedna saszetka starcza na aplikację na twarz i szyję grubą warstwą, lub na dwie aplikacje na twarz. Ma ładny, nienachalny zapach. Jest bardzo gęsta, nie spływa z twarzy. Dzięki zawartości olejków nie wysycha zbyt szybko, więc omija nas nieprzyjemne ściągnięcie skóry. Nie trzeba mieszać jej z wodą – wystarczy nałożyć i czekać na efekt! Po zmyciu maseczki skóra jest odświeżona, lekko oczyszczona i odrobinę natłuszczona. Efekt jest zadowalający, chociaż zdolność oczyszczania jest dla mnie zbyt niska w kryzysowych sytuacjach. Raczej nie przygasi wyprysków. Jest to dobra maseczka „zapobiegawcza”, jednak kiedy moja cera przeżywa gorsze chwile, sięgam po moje ulubione rosyjskie glinki w proszku. Nie należy się też spodziewać, że maseczka ta zastąpi nam peeling – raczej lekko odświeży skórę. Nie podrażniła mnie.

Podsumowując, maseczka jest według mnie dobra, ale nie stała się moim hitem. Przy okazji kolejnych zakupów zapewne wrzucę ją do koszyka – jest to dobra glinkowa maseczka, jeśli wybieramy się w podróż – zamknięta w saszetce, bez konieczności rozrabiania.

Znacie tą maseczkę? Lubicie kosmetyki Luvos?

wtorek, 19 lutego 2013

Podstawy pielęgnacji: demakijaż



Witajcie! Wpadłam na pomysł, żeby zrobić cykl wpisów o podstawach pielęgnacji, to znaczy: demakijażu, oczyszczaniu, złuszczaniu, stosowaniu serum oraz nawilżaniu. Co o tym myślicie?
 
Dziś chciałabym poruszyć ważny temat demakijażu. Niestety, wiele kobiet wciąż pomija ten krok w pielęgnacji, a bez niego nie ma mowy o zadbanej skórze. Część osób łączy demakijaż z oczyszczaniem, zmywając makijaż żelem. Właśnie niedokładne oczyszczanie skóry może powodować problemy skórne jak zaskórniki czy wypryski.

Dlaczego nie można zrezygnować z demakijażu, nawet kiedy padamy ze zmęczenia? Ponieważ resztki makijażu, pot, sebum zalegają w porach, a skóra nie oddycha prawidłowo. Po przebudzeniu cera wygląda źle – jest szarawa, „wymęczona”, zanieczyszczona, często pojawiają się wypryski. Niezmyty tusz do rzęs może podrażnić oczy, a rzęsy, usztywnione kosmetykiem, są bardziej podatne na łamanie.

Używałam płynów micelarnych i mleczek do demakijażu, jednak moim hitem jest olejek myjący. Z łatwością zmywa podkład i tusz do rzęs (podobno nawet wodoodporny, ale ja takich nie używam). W dodatku nie trzeba używać z nim wacików, a demakijaż jest łagodniejszy, gdyż tarcie skóry dłońmi jest łagodniejsze niż pocieranie wacikiem. Kiedy pierwszy raz go użyłam, byłam zaskoczona, jak szybko i jak dokładnie makijaż został usunięty. Mój olejek zamówiłam z Biochemii Urody, ma pomarańczowy zapach kojarzący mi się z galaretkami w czekoladzie (oczywiście pomarańczowymi!). Jest naprawdę niesamowicie wydajny i myślę, że nie zamienię go już na żaden inny „zmywacz”! Mój demakijaż trwa z pewnością krócej niż minutę i jest banalnie łatwy do wykonania, nawet kiedy padam z nóg.



Zawsze pamiętacie o demakijażu? Jakie są Wasze ulubione specyfiki do usuwania makijażu?

piątek, 15 lutego 2013

Glinki Fitokosmetik po raz pierwszy



Jak już wiecie, jestem zagorzałą fanką maseczek. W moim koszyku z kosmetykami nie może zabraknąć glinek! Jako posiadaczka cery mieszanej, w dodatku narażonej na pojawianie się niedoskonałości, w pełni doceniam ich działanie. Dzisiaj chciałabym Wam napisać o glince kambryjskiej oraz o glince z Morza Martwego. Mimo, że posiadam je dopiero miesiąc, nie sposób zliczyć, ile razy już je stosowałam. Po glinki sięgam około trzy razy w tygodniu – to pozwala mi utrzymać cerę w ryzach. Niedawno zamówiłam jeszcze glinkę anapską tej samej firmy, ale nie zdążyłam jej jeszcze użyć. Za jakiś czas możecie spodziewać się jej recenzji.




Według producenta:


Glinka Kambryjska:


Glinka Kambryjska to najstarsza na świecie glinka, stworzona przez naturę 500-600 milionów lat temu. Zawiera wszystkie mikroelementy, których potrzebujemy, a mianowicie: krzem, fosfor, żelazo, wapń, magnez, potas, srebro, mangan, cynk, aluminium, miedz, kobalt, molibden itp. Glinka błękitna kambryjska to doskonały środek kosmetyczny. Ma właściwości oczyszczające, przeciwzapalne i dezynfekujące. Glinka stymuluje krążenie krwi i przyspiesza procesy przemiany materii w skórze. Maseczka na bazie glinki kambryjskiej doskonale oczyszcza skórę, reguluje metabolizm, sprzyja regeneracji naskórka, zwęża pory. Posiada wzmacniające działanie,  poprawia kontur twarzy, redukuje zmarszczki i odmładza skórę. Stosowanie ciepłych okładów z glinki kambryjskiej skutecznie pomaga pozbyć się cellulitu, stopniowo zmniejsza podskórną tkankę tłuszczową, likwiduje efekt pomarańczowej skórki. Glinka przywraca skórze jędrność  i elastyczność.


Glinka z Morza Martwego:


Czarna glinka to drugi poza solą skarb Morza Martwego. Składniki czarnej glinki są bardzo cenne dla skóry.  Unikatowy kompleks minerałów czarnej glinki ma właściwości antyseptyczne, oczyszczające, przeciwzapalne i regenerujące. Glinka doskonale leczy trądzik. Substancje mineralne zawarte w czarnej glince regulują procesy przemiany materii w skórze, nawilżają, wzmacniają błony komórkowe, chronią skórę przed utratą wilgoci i szkodliwym wpływem środowiska. Glinka głęboko oczyszcza, odblokowuje zanieczyszczone i zatkane pory. Maseczka do ciała z glinki czarnej Morza Martwego stymuluje krążenie, usuwa napięcie mięśni, łagodzi bóle stawów i bóle reumatyczne. Glinka Czarna Morza Martwego jest jednym z najskuteczniejszych naturalnych środków do redukcji cellulitu i nadwagi.


Moim zdaniem:


Dziś glinki ocenię pod względem działania na twarz. Mam nadzieję, że gdy będę miała więcej czasu, będę mogła ocenić wpływ okładów z glinek na cellulit czy redukcję tkanki tłuszczowej. Różnica w działaniu obu glinek jest raczej subtelna. Obie oczyszczają skórę czy przyspieszają procesy przemiany materii w skórze.


Glinka Kambryjska:


Po zmyciu maseczki skóra jest delikatnie rozjaśniona, uspokojona. Na mojej młodej skórze nie widzę natychmiastowego efektu odmładzającego, natomiast daje się zauważyć długofalowe działanie glinki. Skóra jest ładniejsza, dłużej nawilżona, wygląda zdrowiej i jędrniej. Przypuszczam, że te efekty wynikają z poprawy krążenia oraz uzupełnienia mikroelementów. Pory są lekko zmniejszone, lecz nie stają się niewidoczne. Przez jakiś czas po maseczce moja skóra produkuje mniej sebum. Dość łatwo się zmywa, jest wydajna.


Glinka z Morza Martwego:


Bardzo ją lubię. Po jej użyciu wypryski są przygaszone, cera oczyszczona i ładniejsza. Produkcja sebum jest zmniejszona, a skóra wygląda zdrowiej. Wydaje mi się, że działanie oczyszczające tej glinki jest lepsze od jej kambryjskiego wariantu. Niestety, dość trudno się zmywa.


Obie glinki są delikatne. Pakowane są w dwa woreczki po 50g, co uważam za bardzo wygodne – łatwo się podzielić z mamą czy przyjaciółką. Niezaprzeczalną zaletą tych maseczek jest cena i wydajność. Z pewnością jeszcze nie raz kupię te glinki!


Stosujecie glinki? Znacie produkty Fitokosmetik?


Pozdrawiam,

Iza :)